Literatura

Pożeracz światów recenzuje: Idź i czekaj mrozów

465927 352x500

Wprost z groźnego średniowiecza i starcia chrześcijaństwa z pogańskimi bogami przeniosłem się do Wilczej Doliny, gdzie w trudnych warunkach żyją chłopi wierni słowiańskim tradycjom. Marta Krajewska na tle surowych Gór Północnych snuje piękną i magiczną opowieść.

Autor:Marta Krajewska
Tytuł:Idź i czekaj mrozów
Wydawnictwo:Genius Creations
ISBN:9788379950454
liczba stron:520
 
W siedzibie Genius Creations znajduje się chyba jakiś artefakt przyciągający autorów lubiących baśnie, bo tak wielu twarzy owych opowieści z dzieciństwa w innym wydawnictwie nie ujrzymy. Marta Krajewska, zainteresowana życiem, kulturą i demonologią Słowian, potrafiła pięknie wpleść wierzenia i obrzędy w tętniący życiem opis (nie)codzienności mieszkańców Wilczej Doliny, z mrugnięciem oka do czytelnika wplatając przy tym w osnowę fabuły baśń o Czerwonym Kapturku.
Młoda Venda, wychowanka Opiekuna, musi stawić czoła przeznaczeniu, gdy on ginie, a wioska spodziewa się, że dziewczyna przejmie jego rolę. Jest krnąbrna i nie uśmiecha jej się walka z potworami, ale dorasta do swojej roli i bierze mieszkańców pod swoje skrzydła. Leczy, odgania istoty duchowe, warzy eliksiry. Walka z potworami też majaczy na horyzoncie, bo wraz z zapadnięciem zmroku w miarę bezpiecznie jest tylko w kręgu pochodni, a z lasu dochodzą dziwne odgłosy.
Nie wszyscy nieludzie są jednak groźni.
W Wilczej Dolinie od stu lat nie ma już wilkarów rządzących ludźmi, ale po wielkiej rzezi jeden się ostał… i nie zamierza zjeść Kapturka, wręcz przeciwnie.
Pomimo dramatycznych wydarzeń na początku powieści akcja rozwija się powoli, poznajemy mieszkańców doliny, ich wzajemne stosunki, warunki życia, śledzimy dorastanie duchowe Vendy.
Cykle przyrody dyktują tam rytm życia, a bogowie i mieszkańcy lasy wyznaczają granice tego co można i trzeba robić. Nie spotkałem się jeszcze z tak przystępnie i zrozumiale przedstawionymi opisami rytuałów, obrzędów, dużej części bestiariusza, a nawet codziennych przesądów Słowian – zwłaszcza „w stanie czystym”, nie warunkowanych historycznie zderzeniem z chrześcijaństwem.
Dużo tu emocji młodej dziewczyny, w której uczucia kipią jak mikstury w kotle czarownicy. Musi jednak trzymać je na wodzy, by sprostać swoim obowiązkom – oraz drodze życiowej, kóra obfituje w rozdroża. Nie każdy wybór okazuje się tym właściwym…
Autorka bardzo dobrze zagrała tu kartą mocy imienia – ostatni wilkar staje się bliższy i bardziej realny, gdy poznajemy wraz z bohaterką jego imię.
DaWern nie jest jedynym nieludzkim mieszkańcem otoczonej pochodniami wioski. Czy nie bycie człowiekiem oznacza automatycznie bycie potworem? Czy takim obcym można zaufać? 
Wioska skrywa wiele dziwów i tajemnic, a przepowiednia i widmo powrotu wilkarów nie pomagają ludziom zaufać nikomu, kto nie zna trudów życia w cieniu tego lasu i gór.
Ciekawa historia miłosna z barwną, słowiańską fantastyką w tle. Lekki jak wiosenny wiatr, świeży powiew ciekawej fantasy dla szerokiego grona czytelników (chociaż przez chwilę miałem wrażenie że można by to sklasyfikować jako YA). 

Paweł Richert, Pożeracz Światów

Copyright ©http://empiresilesia.pl

http://empiresilesia.pl/wp-content/uploads/2018/01/19.jpg

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back To Top