Witam, w pierwszym przeglądzie literatury, a w nim tym razem pięć pozycji. Piękna baśń dla dużych i małych; zwariowana historia mistrza Dicka; obrona północnej granicy polskiego fantasty; amerykański gotyk twórcy horroru i kolejna część sagi, gdzie winter is coming.
„Koń Wodny. Legenda głębin„, Dick King- Smith
Warszawa 2008, przeł. J. Drewniowski
Wydawnictwo MAG, wyd. I
OPIS:
Gdy ośmioletnia Kirstie przynosi do domu dziwne jajo, znalezione na szkockim wybrzeżu, rodzina nie spodziewa się, że coś się z niego wykluje. Ale następnego dnia dziewczynka odkrywa w wannie małego morskiego potwora! Trochę koń, trochę ropucha, trochę żółw, a trochę krokodyl – to najdziwniejsze stworzenie, jakie rodzina Kirstie kiedykolwiek widziała. Tylko jej dziadek wie, jakie to zwierzę: to wodny koń!
To łagodne stworzenie wydaje się idealnym zwierzęciem domowym. Kłopot w tym, że nie przestaje rosnąć. Staje się coraz większy. I WIĘKSZY. I WIĘKSZY. Niebawem już niemal wszystkie jeziora w okolicy są dla niego za małe. Czy uda się znaleźć odpowiednio duży dom dla wodnego konia?
OCENA:
Króciutka powiastka przeznaczona dla młodszych – jeszcze – czytających. Znany z zekranizowanej powieści „Babe- świnka z klasą„, autor doskonale czuje się w literaturze dziecięcej – Koń wodny to doskonały przykład. Proste, wręcz infantylnie zbudowane i niewymagające wiele uwagi zdania, czyta się szybko. Smith posiada jednak świetny dar budowania klimatu i atmosfery dziecięcej przygody, bo który z nas będąc dzieckiem, nie marzył o swoim prywatnym potworze – zwierzaku i o masie przygód z nim związanych. Książka jest prosta jak budowa cepa, młodzi znajdą w niej przygodę ze swoich marzeń i snów, a starsi może przypomną sobie swojego wyimaginowanego przyjaciela z dzieciństwa.
6/10
„Ubik„, Philip K. Dick
Poznań 2011, przeł. M. Roniker
Dom Wydawniczy REBIS, wyd. IV
OPIS:
„Ja jestem Ubik. Zanim świat był jam jest. Stworzyłem słońca. Stworzyłem światy. Stworzyłem istoty żywe i miejsca przez nie zamieszkiwane; umieszczam je to tu, to tam. Idą, gdzie im każę, robią, co im polecę. Jestem słowem i nigdy nie bywa wypowiedziane moje imię – imię, którego nikt nie zna. Nazywają mnie Ubik, ale nie to jest moje imię. Ja jestem. Ja będę zawsze.”
OCENA:
Legendarna powieść wyniesionego na Parnas amerykańskiego fantasty, w najnowszym wydaniu z rewelacyjnymi rysunkami Wojciecha Siudmaka i przedmową Łukasza Orbitowskiego. Jak zawsze Dick kroczy po cienkiej linii między bytem a niebytem, tym co jest, a tym czego niema. I jak zawsze u Dicka nie do końca rozumiemy o czym jest jego powieść. Na pewno dla każdego czymś innych, bo niema dwóch takich samych osób które, by tak samo postrzegały jego prozę.
8+/10
„Północna granica” Feliks W. Kres (pseudonim)
Warszawa 2009,
Wyd. MAG, Wyd. III
OPIS:
Na północnych rubieżach Szereru trwa wojna. Tuż za granicą zaczynają się przeklęte ziemie, którymi włada szalony bóg – Aler. Stworzone przezeń dziwne, rozumne stwory – nazywane złotymi i srebrnymi Alerami – wdzierają się w coraz większej sile na terytorium Imperium. Rawat, oficer jazdy Legionu Dartańskiego w niewielkiej stanicy, musi powstrzymać zastępy bestii, mając do dyspozycji jedynie niewielki oddział i kota – zwiadowcę… Mroczny świat Szereru, władany przez tajemniczą potęgę – Szerń, która przybyła znikąd i dała rozum najpierw ludziom, potem kotom i sępom…
OCENA:
Czysta i w dodatku polska fantasy militarna. U Kresa wszystko jest jasne, nie występuje podział na dobro, czy zło, bo instynktownie wiemy kto, lub co jest czym. Akcja, tej pierwszej (chronologicznie) części Księgi Całości, przenosi nas na odległą północ, do małej stanicy, broniącej granicy przed pomiotem złego bóstwa (?). Książka dobra, ale nie pretendująca do bycia jakimś wielkim dziełem – Kresowi bowiem daleko do Tolkiena, Le Guin, Martina, czy choćby Sapkowskiego– dlatego, jeśli tak będziemy ją traktować to fani czystej bitewnej fantasy będą wniebowzięci.
6+/10
„Opowieści niesamowite„- Edgar Allan Poe
Kraków 2009, przeł. Bolesław Leśmian
Wyd. Skrzat, Wyd II
OPIS:
Opowieści niesamowite to zbiór opowiadań, które od ponad stu lat niezmiennie zachwycają i intrygują czytelnika. Pisarz w doskonały sposób zbudował w nich atmosferę grozy i tajemniczości, łącząc romantyczny obraz świata z realistycznym opisem szczegółów. Bohaterowie przeżywają zdarzenia na granicy snu i jawy. W opowiadaniach pojawiają się wątki okultystyczne, a także ciekawie połączone elementy fantastyki i groteski…
OCENA:
Zbiór krótkich, gotyckich opowiadań jednego z ojców horroru. Mi osobiście niestety nie przypadły do gustu, a powodów takiego stanu rzeczy mógłbym podać wiele, zaczynając od tego, że horrory to zdecydowanie nie moja domena (chyba, że klimatyczne sci- fi, pokroju „Obcego), przez oldskulowy styl doby romantyzmu (czego wręcz nienawidzę) po infantylną -dzisiaj- tematykę jego prozy. I choć dwieście lat temu opowieści te były, zapewne, a raczej na pewno, odkrywcze i porażające swym wyrazem, to dzisiaj są przestarzałe. Może to, dla ortodoksyjnych horroromaniaków herezja, ale takie mam odczucia odnośnie Edgara Alana Poego. Mimo mojej do niego niechęci, już na zawsze pozostanie ze mną, jego nieśmiertelny- ostatni akapit z Williama Wilsona – jaki? – wystarczy dobrze się rozejrzeć oraz spostrzeżenie o niezwykłej jakości języka Poego pozbawionego logicznych dysonansów.
5/10
„Uczta dla wron. Cienie śmierci”- George R.R. Martin
Poznań 2006, przeł. Michał Jakuszewski
Wyd. Zysk i S-ka, wyd. I
OPIS:
Po śmierci okrutnego króla Joffreya Królewską Przystanią rządzi piękna Cersei Lannister. Armia północy jest kompletnie rozbita po śmierci Robba Starka i innych dowódców. Rodzeństwo dziedzica Winterfell rozproszyło się po całym królestwie jak nasiona rzucone na jałową ziemią. Wielka wojna wydaje się dogasać. Jednak szybko zaczynają się zbierać niedobitki, banici, renegaci i padlinożercy, którzy ogryzają kości poległych i łupią tych, którzy jeszcze nie pożegnali się z życiem. W Siedmiu Królestwach ludzkie wrony zlatują się na bankiet z popiołów… To czas, gdy mądrzy, ambitni i podstępni zdobędą umiejętności, siłę i magiczne talenty potrzebne, by przeżyć straszliwy okres, jaki ich czeka. Czas, w którym szlachetnie urodzeni i prości ludzie, żołnierze i czarodzieje, skrytobójcy i mędrcy muszą połączyć siły, ponieważ na uczcie dla wron jest wielu gości, ale tylko nieliczni ujdą z niej z życiem…
OCENA:
Pierwsza część czwartego tomu doskonałej serii „Pieśń Lodu i ognia” Martina. W tej książce, po zawirowaniach w trzech poprzednich, tempo akcji wyraźnie słabnie, aby bohaterowie mogli znów pleść swoją sieć spisków. Powieść na tle wcześniejszych ksiąg wypada dobrze, może nie jest tak świetna jak dwuczęściowa „Nawałnica Mieczy„, ale równie jak ona i poprzednie tomy- wciąga, nie pozwalając o sobie zapomnieć. Dość duża zmianą okazało się wyraźne zmniejszenie liczby postaci (reszta pojawi się w „Tańcu ze smokami„) przez co czytanie staje się jakoby „łatwiejsze” i nie zmusza nas do przypominania sobie poczynań bohaterów kilkadziesiąt stron wcześniej.
8-/10