Polska wyprawa afrykańska Stefana Rogozińskiego była wynikiem marzeń, które miały jakoby doprowadzić do powstania polskiej kolonii na afrykańskim kontynencie. Swego czasu zdobyła wielki rozgłos i była popierana przez intelektualistów na czele z Sienkiewiczem i Prusem. O losach tej niezwykłej wyprawy opowiadają wspomnienia jednego z jej uczestników – Leopolda Janikowskiego, wydane przez wydawnictwo Cztery Strony.
Wspomnienia Leopolda Janikowskiego z jego udziału w wyprawach afrykańskich to fascynująca lektura, obfitująca w piękne prozatorskie i poetyckie opisy, zaskakujące szczegóły z życiu eksploratora pierwotnych puszcz interioru afrykańskiego oraz przygody jakich nie powstydziłyby się hollywoodzkie superprodukcje.
Wydawnictwo Cztery Strony dokonując reprintu dzieła Janikowskiego (z wydania: Leopold Janikowski, W dżunglach Afryki, Instytut Wydawniczy Ligi Morskiej i Kolonialnej, Warszawa 1936) doprawiło je ciekawym wstępem autorstwa znanego polskiego historyka okresu międzywojennego Stanisława Zielińskiego (Stanisław Zieliński, Wyprawa Stefana S. Rogozińskiego do Afryki, Instytut Wydawniczy Ligi Morskiej i Kolonialnej, Warszawa 1935). Tekst sprzed osiemdziesięciu lat został opatrzony przypisami, uwspółcześniony (poprawiono stylistykę zdań, zmieniono tytuły paru rozdziałów na brzmiące bardziej poprawnie politycznie, zmieniono nazwisko Rogozińskiego na Scholtz-Rogoziński, mimo, że sam podróżnik je polonizował, by podkreślić swoje polskie korzenie – np. poprzez dodanie nazwiska rodowego matki) oraz okraszony nowymi ilustracjami Tomasza Bohajedyna.
Prezentowane wydanie składa się z trzech części:
Przedmowa autorstwa Stanisława Zielińskiego;
Wspomnienia Leopolda Janikowskiego z wyprawy z Rogozińskim i Tomczekiem z lat 1882-1885;
Wspomnienia Leopolda Janikowskiego z jego drugiej wyprawy do Afryki z lat 1887-1890.
Oprócz szeregu niezwykle ważnych informacji etnograficznych, geograficznych, przyrodniczych oraz historycznych na uwagę zasługuje język autora, którego doskonałość zauważona została już przez mu współczesnych z Henrykiem Sienkiewiczem na czele. Wiele ze spostrzeżeń Janikowskiego wcale nie straciło na aktualności.
Należy podkreślić, że relacja Janikowskiego nie jest wolno również od typowego, w tamtych czasach, często negatywnego postrzegania mieszkańców Afryki. Jeśli zaś chodzi o ideę polskiej kolonii w Kamerunie, to wydaje się ona po prostu dorabianiem późniejszej ideologii przez Ligę Morską i Kolonialną. Także twierdzenia, jakoby wydarzenia z 1884 roku miały miejsce z inicjatywy Bismarcka wydają się przesadzone. Rzeczywiście niemieckie działania w Kamerunie w tych latach (działania Nachtigala) były przejawem zainteresowania kupców północnoniemieckich, którzy w pewien sposób zmusili Bismarcka do działania. Sam kanclerz był przeciwny niemieckiej kolonizacja w Afryce, widząc potrzebę konsolidacji narodu niemieckiego i wzrostu jego wpływów na kontynencie europejskim. Sytuacja zmusiła go do popierania prywatnych działań, a rzeczywistość do użycia arsenału państwa dla zabezpieczenia pretensji niemieckich w Afryce.
Niestety, to wydanie wspomnień nie jest wolne od błędów. Przedmowa Zielińskiego, choć na pewno jest ciekawa, zdezaktualizowała się, a na dodatek mocno uderza w tony idei polskiego kolonializmu (sam Zieliński był aktywnym członkiem Ligi Morskiej i Kolonialnej). Pojawiają się w niej takie błędy, jak błędna data narodzin Rogozińskiego, czy chociażby złe wyliczenie liczby lat spędzonych przez polskie wyprawy w Afryce. W tekście samego Janikowskiego, edytorzy nie wyjaśnili wszystkiego, często pomijając ważne nazwy geograficzne, a wiele z nich wymagałoby objaśnienia.
Wyprawa Rogozińskiego nie była jedyną w tym czasie wyprawą polską do Afryki (np. w Afryce wschodniej przebywali wtedy bracia Stebleccy). Była za to na pewno wyprawą najbardziej znaną, a w latach trzydziestych XX wieku także szeroko lansowaną, dzięki czemu miała potwierdzić polskie aspiracje do posiadania kolonii. Ważne jest ponowne wydawanie takiego typy publikacji ze względów poznawczych, dlatego książka Leopolda Janikowskiego, choć nie wolno od błędów edycyjnych, stanowi ważne dzieło. Warto ją jednak porównać ze wspomnieniami inicjatora wyprawy: Stefana Szolc-Rogozińskiego.
Recenzja ukazała się również na portalu:
Copyright ©http://empiresilesia.pl