Zaraz po zakończeniu II wojny światowej w Kórnicy mieszkały niemal wyłącznie kobiety, dzieci, inwalidzi i osoby starsze. Wioskę dotknęły grabieże ze strony czerwonoarmistów i milicjantów, którzy zamiast łapać szabrowników nękali mieszkańców wioski. Aresztowanie dwóch bogu ducha winnych kórniczan doprowadziło do prawdziwej bitwy z milicjantami, którzy zostali przegnani z wioski. Późniejsze dochodzenie, tortury i groźby nie wskazał winnych całego zajścia, a w środku wsi ustanowiono posterunek milicji.
Kórnica w obecnym województwie opolskim to niewielka miejscowość miedzy Krapkowicami a Głogówkiem, która po II wojnie światowej liczyła 110 numerów domów, szkołę oraz kościół w centrum wioski.
Koniec wojny
W poniedziałek 19 marca 1945 roku do wsi za uciekającymi resztkami armii niemieckiej wkraczają żołnierze Armii Radzieckiej. Rozpoczyna się kilkutygodniowy okres mordów, kradzieży, gwałtów i deportacji. Jeden z radzieckich żołnierzy dla zabawy żonglujący odbezpieczonym granatem wysadza siebie, a przy okazji sześcioro dzieci. W maju w okolicy pojawiają się polscy milicjanci. Dziesięciu z nich rekwiruje dom przy ulicy z Głogówka do Krapkowic. Wśród kórniczan zapanowuje spokój, a mieszkańcy żywią nadzieję na szybkie odbudowanie niemieckiej administracji. Dla milicjantów mieszkańcy wioski są zaś zgermanizowanymi polakami, których udało się „wyzwolić” spod niemieckiej niewoli.
W wiosce pozostały jedynie kobiety, dzieci, starcy i inwalidzi. Nieliczni mężczyźni ukrywają się po strychach i piwnicach.
Rządy milicji
Pomimo zapewnień, że milicjanci będą dbali o bezpieczeństwo i spokój w okolicy i rzeczywiste działania temu przeczyły. W owym czasie przyszłość Śląska stała pod wielkim znakiem zapytania, a mieszkańcy wyczekiwali już powrotu niemieckiej administracji. Milicjanci niepewni swojej władzy rozpoczynają jednak represje. Przeszukania, szykany niemieckojęzycznych mieszkańców, pobicia, konfiskaty stały się codziennością Kórniczan. W zajmowanym mieszkaniu, w piwnicy, milicjanci urządzili więzienie. Właściciele domu, rodzina Kroll musiała przenieść się na strych, a jej członkowie doskonale słyszeli co działo się w piwnicy. Bicie, maltretowanie, głodzenie – takie były praktyki milicjantów wobec podejrzanych. We wsi coraz bardziej pogarszały się nastroje mieszkańców, podsycane jeszcze działaniami szabrowników i rosyjskich żołdaków, kwaterujących w okolicy, głównie na lotnisku Agnesenhof w Rosnochowie oraz pobliskiej wsi Ściborowice.
Wśród mieszkańców Kórnicy próżno szukać młodych mężczyzn, tych starszych też jest niewielu. W wiosce żyją kobiety, dzieci i starcy. Nieliczni dawni żołnierze Wehrmachtu ukrywają się po piwnicach i strychach. Wioska żyje jednak tak jak żyła od stuleci. Żniwa już się rozpoczęły, kobiety wyszły więc w pole. Nadzieje na powrót Niemiec powoli odchodzą w niebyt. Kobiety opłakują swoich braci, mężów i synów, ale przecież żyć trzeba…
Pewnego dnia Kórnicę po raz kolejny odwiedzają szabrownicy. pomiędzy nimi, a mieszkańcami wioski następuje sprzeczka, a następnie bijatyka o ostatniego wioskowego konia. Nie wytrzymując na pomoc swoim sąsiadom, bezpiecznie schronienie opuszcza kilku okrywających się byłych żołnierzy. Wezwani na miejsce milicjanci nie aresztują jednak szabrowników a Kórniczan. Aresztowanych prowadzą zaś do owianej już złą sławą piwnicy w domu, w którym rezydują.
Dzielne kobiety, na czele których stają Flora Sacher oraz 22-letnia Hedwig Sluzallek, ruszają by odbić mężczyzn. Po chwili przyłączają się do nich kolejne kobiety, a także kilku mężczyzn dotąd ukrywających się, a nawet były polski robotnik przymusowy. Uzbrojeni w sztachety i drewniane pałki staczają z milicjantami regularna bitwę. Jeden z milicjantów wydobywa broń i niecelnie strzela, po czym zostaje powalony uderzeniami. Kilka osób zostaje rannych, ale obaj więźniowie zostają wypuszczeni na wolność. Nagle w Kórnicy pojawił się rosyjski patrol, ale czerwonoarmiści tylko wyśmiewają pokonanych milicjantów i jadą dalej. Milicjantom udaje się jednak uciec, a Kórniczanie zrywają polską flagę i rwą ją na strzępy.
Po zwycięstwie i wypędzeniu milicjantów, wesołe nastroje szybko jednak opadają. Mieszkańcy świadomi są tego, że wobec brutalnej siły państwa są niczym. Wielu Kórniczan ucieka, kilkunastu znajduje schronienie w okolicznych lasach i polach.
Raport milicyjny sporządzony według zeznań pobitych milicjantów stwierdza:
Wczoraj o godz. 13 ludność niemiecka w Kórnicy w liczbie około 200 napadła na nasz posterunek, znajdujących się milicjantów rozbroiła, a następnie pobiła tak mocno, że paru odniosło krwawe rany.
Po kilku godzinach we wsi pojawia się uzbrojony oddział milicjantów i wojskowych na koniach z Prudnika. Mundurowi przeszukują każdy dom, oborę, spichlerz. Mieszkańców gromadzą przed dawna siedzibą milicjantów lub ustawiają przy murze kościelnym. Padają groźby rozstrzelania, domy są plądrowane. Ostatecznie 36 Kórniczan przetransportowanych zostaje na posterunek milicji w Głogówku. W czasie próby ucieczki miejscowy kościelny zostaje postrzelony w nogę Tam dochodzi do wielodniowych przesłuchań. Mieszkańcy wioski są bici, poniżania. Stosowano wobec nich tortury. Nigdy jednak, żaden z nich nie wydał swojego sąsiada, nawet pomimo tego, że przez kolejne miesiące ponawiano brutalne przesłuchania. Według raportu sporządzeni przez polskiego śledczego prowodyrem powstania był Zachar Franz były podoficer Wehrmachtu i prawdopodobnie członek NSDAP.
Nie był to jednak koniec buntów Ślązaków wobec nowej władzy. W położonej nieopodal wiosce Walce, dwa dni później wzburzony tłum zaatakował budynek szkoły. Niezadowolenie skierowane było przeciwko polskiemu nauczycielowi oraz dwóm polskim nauczycielkom. Wybito szyby w budynku, ściągnięto i rozerwano polską flagę. Nauczyciele przy pomocy kilku osób, w tym rosyjskiego żołnierza udaje się uciec. Do wsi przybywa ekspedycja karna, a mieszkańcy wyciągają pochowana broń. Wywiązuje się strzelaninie, w której ginie jeden z mieszkańców wioski oraz dezerter z niemieckiej armii.
Te dwa bunty zmęczonych wojną Ślązaków pokazują nie tylko niezadowolenie z nowej władzy, ale i bezradność. Bezradność wobec bycia drobnym pyłem historii, która nigdy nie liczyła się z tymi najmniejszymi.
Copyright ©http://empiresilesia.pl