Wiesław Kot w swojej nowej publikacji starał się zebrać w jedną zgrabną całość 106 lat polskiej kinematografii. Misja ta udała mu się tylko w połowie, bowiem polskiemu kinu brak poważnych pozycji poświęconych jego dziejom, które byłyby przy tym napisane w ciekawy sposób. Jego nowa książka tej luki na pewno nie wypełni, ale może zachęci do rozwoju tego zagadnienia w literaturze.
Autor Stu najważniejszych scen… jest znanym publicystą i krytykiem filmowym. Od lat pisał o polskim kinie, dlatego zdecydował się na stworzenie publikacji, która zebrałaby najważniejsze obrazy rodzimej kinematografii. Jego wybór, oczywiście subiektywny, sprowadził się do stu, zdaniem autora, najważniejszych filmów polskiego kina.
Jest to w dużym stopniu opowieść o ludziach, twórcach, aktorach, którzy tworzyli polską kinematografię na przestrzeni ponad stu lat jej istnienia. Swoją podróż przez dzieje polskiego filmu autor zaczyna od „Młodego Lasu” z 1934 roku, a kończy na tegorocznych filmach: „Pod mocnym aniołem” i „Jacku Strongu”.
Cały pomysł publikacji opiera się na opisie, najważniejszej zdaniem autora, sceny danego filmu. Wybór owych scen czasami zaskakuje, lecz autor go nie wyjaśnia. Następnie W. Kot przedstawia skróconą wersję scenariusza, by na kolejnych stronach skupić się na variach. Wycinki te, często nie są ze sobą powiązane, a czasami nie mają nic wspólnego nawet z filmem, do którego w domyśle mają się odnosić. Jakiego typu są te krótkie wpisy? Autor wprowadza fragmenty wywiadów, wspomnień i recenzji, w tym także pisanych przez niego samego na łamach tygodnika „Wprost”. Wiele do życzenia pozostawiają również przypisy, podane pod każdym z filmów, które w wielu przypadkach są zupełnie nieadekwatne do dzieła, do jakiego mają się odnosić.
Warto wspomnieć także o stronie technicznej i oprawie graficznej wydawnictwa, ponieważ stoją na żenująco niskim poziomie. Fotosy często rażą słabym wykonaniem i są rozpikselowane, a co ciekawe te ze starszych filmów są lepszej jakości niż np. z filmu „Obława”, którego premiera miała miejsce w 2012 roku. Często brakuje plakatów filmowych, które mogłyby się pojawić przy niektórych zdjęciach. Skany czasopism również są zadziwiająco słabej jakości. Może w wydawnictwie popsuł się skaner?
Na każdy z opisywanych filmów przypadają cztery strony, podzielone z reguły w ten sam sposób. Pierwsze dwie obejmują streszczenie sceny i scenariusza, a dwie następne to varia.
Warto jeszcze wspomnieć o dostępnych na youtube filmikach udostępnionych przez Wydawnictwo Poznańskie. W tych krótkich obrazach, autor recenzowanej pozycji, w podobny sposób jak w książce, przedstawia filmy, które znajdziemy w Stu najważniejszych scenach polskiego filmu. Ten ciekawy pomysł jest świetnym uzupełnieniem publikacji, a pełne pasji wypowiedzi Kota pokazują to, czego w książce brakuje.
Książka W. Kota jest pozycją chaotyczną i nieprzemyślaną, jednak sam pomysł i wiele ciekawostek, w dużym stopniu rekompensują te niedociągnięcia. Jest to na pewno, w wyniku braku innych pozycji o tej tematyce, ważna i ciekawa książka, choć zdaje się pisana na szybko i trochę po macoszemu. Być może zainspiruje ona ludzi zajmujących się krytyką filmową i szeroko pojętą publicystyką kinematograficzną do napisania podobnej książki, ale już w pełni profesjonalnej – tak pod względem faktograficznym jak i wizualnym.
Copyright ©http://empiresilesia.pl
Recenzja ukazała się także na portalu:
Umieszczenie w zestawieniu niektórych scen świadczy niewątpliwie o odwadze autora. Trafiają się kontrowersyjne pozycje. 🙂