Na pamiętniki Józefa Lubomirskiego składa się „Historia pewnej ruiny” oraz fragmenty „Wspomnienia o Komunie Paryskiej”. Zapiski te obejmują lata 1839- 1871.
Pierwodruk tekstu oryginalnego „Historii pewnej ruiny” ukazał się w języku francuskim jako: „Memoires 1839 – 1869. Histoire g une ruine” w 1911 roku. Daty podane w tytule są niestety błędne, bowiem kończą się one na śmierci dziadka pamiętnikarza Józefa w lipcu 1970 roku. Natomiast pierwsze wydanie „Wspomnień o Komunie Paryskiej” ukazało się w „Le Correspondant” z 1872 roku, w Polsce z kolei w anonimowym przekładzie w „Dzienniku Poznańskim” z 1872 roku. Pierwsze polskie wydanie pamiętników Lubomirskiego to rok 1975. Wydane przez oficynę „Czytelnik”. Z francuskiego przełożone przez Tadeusza Everta. Natomiast inicjatorem tegoż wydania, a także wstępu i opracowania został znany eseista, edytor i wydawca Juliusz Wiktor Gomulicki.
Autorem pamiętnika jest Józef Lubomirski, żyjący w latach 1839- 1911 potomek Marcelego i Jadwigi Jabłonowskiej. Wywodził się więc autor, z bogatych rodów magnackich tak po stronie ojca jak i matki. Jego rodzina należała dokładnie do dubieńskiej linii Lubomirskich. Ojciec oraz dziadek Józefa, którym autor poświęcił wiele miejsca w swoich wspomnieniach, znani są z hulaszczego trybu życia, natomiast matka bardzo wcześnie dotknięta kalectwem, miała niebagatelny wpływ na losy młodego Lubomirskiego. Pamiętniki jego doprowadzone są do 31 roku życia autora, natomiast nie wiadomo, co z dalszymi częściami, Józef w tekście kilkakrotnie wspomina o ich kontynuacji, jednak prawdopodobnie takowe nigdy nie ujrzały światła dziennego.
Wiadomo że młody Lubomirski odziedziczył po ojcu lekkomyślność i rozrzutność, od dziadka natomiast oportunizm. Z lektury można wywnioskować, że został przez matkę odrzucony i pozbawiony miłości macierzyńskiej. Wychowywany we wczesnej młodości przez Francuzów praktycznie nie poznał polskiej narodowej kultury, o czym niejednokrotnie mamy okazję zauważyć podczas lektury. W latach 1850 – 1858 został oddany przez matkę do prestiżowego Korpusu Paziów Mikołaja I. Była to najlepsza akademia carskiej Rosji, w której kształcono przyszłe kadry na najwyższe urzędy wojskowe i cywilne. W tej szkole gdzie wyśmiewano Polaków, przyjął edukację, dzięki której stał się zimnym, obojętnym cynikiem, którego nie obchodziła sprawa polska. Sam autor w swoich pamiętnikach podkreśla, że nie był przykładnym uczniem, jednak dzięki protekcji cara radził sobie całkiem dobrze. Kolejnym po Korpusie Kadetów przydziałem księcia był Pułk Huzarów Narwińskich imienia Wielkiego Księcia Konstantego, w którym młody Lubomirski służył w latach 1858 – 1860. W okresie tej służby nie odznaczył się on żadnymi szczególnymi osiągnięciami. Należy podkreślić, że w okresie służby zaciągnął on wzorem ojca i dziadka ogromne długi. Powodem takiego stanu rzeczy jak sam przyznaje był skąpy żołd przyznany przez swoją matkę wynoszący zaledwie 100 rubli, co jak podkreśla starczało na przeżycie, jednak dla człowieka jego pozycji i tak się prowadzącego to stanowczo za mało. Kolejnym krokiem w jego życiu było już po osiągnięciu pełnoletności odziedziczenie majątku w Dubnie gdzie prowadził rabunkową politykę wyciągania pieniędzy,z czego tylko się dało handlując z Żydami, aż do straty majątku w 1866 roku. W dalszych latach Józef mieszkał we Francji, okresowo także w Niemczech i Włoszech. Prowadził tam hulaszczy tryb życia, odznaczający się balami, romansami, skandalami. Zwiedził kawał Europy. Zadebiutował jako pisarz na łamach paryskiej gazety „Correspondant” w 1868 roku. Jego pierwszą serią artykułów były „Wspomnienia pazia cara Mikołaja” anegdotyczny a po części pamiętnikarski zbiór opowiadań nawiązujących do swoich wspomnień z okresu pobytu w Korpusie Paziów. Kolejne jego publikacje to „Wspomnienia o Komunie Paryskiej” opublikowane w tej samej gazecie i trzy tomy reportaży ze swoich podróży po Ziemi Świętej i Afryce. Losy Józefa zawarte do śmieci dziadka to okres wiecznych zabaw, podróży i wydawania pieniędzy. Po śmierci dziadka spędził pewien czas w Paryżu, mimo jego oblężenia przez Prusaków i terroru Komuny Paryskiej, aby nadzorować spadek na który bardzo liczył, ze względu na podobno legendarne bogactwo dziadka. Jednak na przekór Józefowi po otwarciu testamentu okazało się, że niedawno zmarły nie dysponuje praktycznie żadnym kapitałem. W wyniku problemów finansowych rozpoczął już na szerszą skalę pracę literata. Do najbardziej znanych z jego utworów należy „Szlachta i czynownicy” z 1875 r. Pisywał też liczne artykuły i broszury do gazet. W 1877 roku ożenił się z ponad czterdziestoletnią Francoise – Angelique Boyer Troussel des Saussayes. Była ona wdową po wytwórcy wody karmelitańsiej i podarowała mu stałą rentę w wysokości 50 tysięcy franków. Józef mógł teraz przestać martwić się o pieniądze. Czas ich małżeństwa to nieustanne podróże i zabawa. Nie rezygnował on jednak z pisarstwa tworząc powieści i opowiadania oraz prace publicystyczne. W roku 1894 umarła jego matka, księżna Jadwiga, a on odziedziczywszy po niej majątek Dermań, natychmiast go sprzedał. W 1901 roku zmarła jego żona, a już rok później ożenił się ponownie, tym razem z wdową księżną Seweryną Rozalią Lowenthal. Parę lat przed śmiercią zachorował na nogę, którą mu amputowano. Umarł natomiast 16 kwietnia 1911 roku.
Tekst pamiętnika charakteryzuje się ciekawym, barwnym stylem, co jest pewnie dużym pokłosiem doświadczeń literackich autora. Opracowanie tekstu stworzone przez Gomulickiego zasługuje na słowa uznania. Opisał on dzieje rodu Lubomirskich od początku jego istnienia, szczególną uwagę poświęcając najbliższej rodzinie pamiętnikarza. Przygotował również zbiór objaśnień ze wskazówkami bibliograficznymi w kolejności rozdziałów oraz bardzo obszerny komentarz na temat prawie wszystkich osób, miejsc i wydarzeń które znajdziemy na kartach pamiętnika. Sam pamiętnik powstał z inicjatywy autora należy tu podkreślić, że prawie we wszystkich jego utworach znajdziemy wątki autobiograficzne, prawdopodobnie z chęci rozliczenia się ze wszystkimi pomówieniami na autora.
Trudno przyjąć pamiętniki Lubomirskiego jako źródło. „Historia pewnej ruiny” zaczyna się w dość szczególny sposób, mianowicie cytując autora: „Głęboko sobą pogardzam”. Gomulicki sugeruje, iż ten początek miał na celu uwiarygodnienie jego historii. Wiadomo bowiem, że wielokrotnie, autor albo zmienia rzeczywistość, albo w ogóle przemilcza niektóre wydarzenia. Z przykład tych pierwszych może posłużyć pobyt Józefa w Korpusie Kadetów, gdzie często wybielał swoją postać (na przykład wtedy, gdy opisał jak pokłócił się z lekarzem matki, za co został skazany przez cara na 25 batów, a później został oficjalnie przez niego przeproszony przed całym frontem Kadetów; ta sytuacja istotnie miała miejsce jednak wyglądała w ten sposób, że Lubomirski dostał 25 batów za wbijanie szpilek w nogi kalekiej matki i nigdy nie został przeproszony przez cara). Do tej drugiej kategorii – przemilczeń, należy sytuacja, w której przemilczał prawie rok swojego życia po wyrzuceniu go z Korpusu Paziów i przyjęcia do Pułku Huzarów.
Trochę inaczej wygląda sprawa z „Wspomnieniami o Komunie Paryskiej”. Pisane prawie na gorąco, w rok po stłumieniu Komuny, odznaczają się, mimo wyraźnych ciągotek autora do rządów autokratycznych, rzeczowym i niepodyktowanym nienawiścią tonem. Co jeszcze bardziej dziwi w obliczu nagonki na niedoszłą rewolucję. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że w tej relacji znajduje się najlepszy według mnie fragment pamiętnika, mianowicie opis ukochanego miasta autora, skazanego na nieuchronna porażkę. Opis ten nacechowany jest pewną poetyckością w obliczu z nadchodzącej zagłady.
Tak więc pamiętniki jego nacechowane są dość dużym subiektywizmem. Mimo tego czyta się je dość przyjemnie, nieustannie dziwiąc się z mnogości znanych postaci, które w nich występują. Lista jest gigantyczna, tutaj pozwolę sobie wymienić te najistotniejsze, (przypominam, że według słów autora zawartych w pamiętniku znał on je osobiście, a nawet z wieloma łączyła go nić przyjaźni). A więc: car Rosyjski Mikołaj I Pawłowicz, król Wiktor Emanuel II, Giuseppe Garibaldi, Aleksander Dumas tak ojca jak i syna, Jan Orth, książę Wilhelmem Mikołajem – syn króla Holandii, Franciszek II Burbonem, książę Napoleon, Rotszyld.
Józef należał do elitarnego towarzystwa dzięki protekcji dziadka, między innymi do Jockey Clubu, obracał się w towarzystwie znanych aktorek kurtyzan, bankierów itp.
Ważnym elementem wspomnień Józefa są jego relacje z najbliższą rodziną. O matce wypowiada się zimno, ale bez nienawiści, pisze o niej jako kobiecie egoistycznej, ale prawdomównej, pobożnej, wyniosłej, ale również dobroczynnej. O ojcu który go w dzieciństwie zostawił i uciekł do Francji. Poznał go i jak sam pisze zaprzyjaźnił się z nim w Paryżu. Opisuje go jako człowieka szlachetnego, natomiast najlepiej wypada opis dziadka, jego imiennika Józefa, którego również poznał dopiero w Paryżu.
Dla wartości pamiętnika jednak najistotniejszą sprawą jest stosunek Lubomirskiego do Polski. W Paryżu opanowanym przez błękitną Polonię, wyróżniają się jego prorosyjskie upodobania. Sam o sobie mówił, że jest z pochodzenia Polakiem, ale Rosjanom zawdzięcza edukację, fortunę i wszystko co posiada. Podkreślał że przysiągł wierność carowi dobrowolnie. Spotkała go w związku z tym fala krytyki ze strony Polaków. Lubomirski często polemizował z nimi, nazywając na przykład powstanie z 1863 roku idiotycznym i zbrodniczym.
O ówczesnym świecie z pamiętników możemy się naprawdę dużo dowiedzieć. Autor ma swoje zdanie na wiele temat, choćby na wojny, wystawy światowe czy Żydów. Razi jednak lekkomyślność młodego księcia, rozrzutność, a nawet głupota w niektórych sytuacjach. W kilku przypadkach wydaje on się osobą całkowicie pozbawioną zasad moralnych. Drugiej jednak strony stara się na przykład zmienić stosunek do Żydów, którzy notabene stanowili 2/3 mieszkańców Dubna.
Pamiętnik ten, mimo że nie do końca wiarygodny, obfituje w wiele ciekawych wydarzeń. Autor na swej drodze spotykał liczną procesję znanych postaci. Mimo ciężkiego charakteru z licznymi z nich szczerze się zaprzyjaźnił. Brał udział w wielu historycznych wydarzeniach. Trzeba uważać jednak podczas jego lektury, aby nie wplątać się w imaginacje Józefa. Smuci natomiast fakt, że pamiętnik osoby, która myślała trochę inaczej i nie wpisywała się w ogólnie przyjętą tendencję walki z zaborcą, jest tak zapomniany.